Wredne paradygmaty


2012_09_30 run small mirrorParadygmat, który nie wiem jak “ugryźć” dotyczy aktywności fizycznej. Otóż nie jestem fanką sportu. W dzieciństwie spędzałam czas na czytaniu książek, a nie na podwórkowych zabawach. Z tego powodu nie miałam zbyt dobrej kondycji. W szkole obowiązywały jakieś wymyślone tabelki, które mówiły jakie osiągi powinno uzyskać dziecko w danym wieku. Bieg na 600 metrów biegłam w czasie, który pozwalał uzyskać ocenę dostateczną. A bieg na 60 metrów biegłam na niedostateczny. Ku mojej rozpaczy zawsze osiągałam wynik na ocenę dostateczną dla młodszego rocznika. Jako że urodziłam się za wcześnie o parę tygodni pod koniec listopada, zawsze mówiłam sobie, że gdyby mój poród się opóźnił to może byłabym rocznikowo młodsza i udawałoby mi się ten nieszczęsny bieg na 60 metrów zaliczyć. Szkolne tabelki z osiągami i moje kiepskie umiejętności kinestetyczne sprawiły że wysiłek fizyczny kojarzył mi się z czymś negatywnym. … Czytaj dalej