Determinizm a unikanie odpowiedzialności


2012_09_16 environmentIle razy słyszysz, że swoje zdolności albo wady masz po dziadkach? Jak często przychodzi Ci do głowy, że gdyby w dzieciństwie pewne sprawy działy się inaczej, to teraz Twoja ścieżka życiowa szła by w innym kierunku? Czy nachodzą Cię myśli, że twoje środowisko utrudnia Ci życie? Bo być może głupi szef nie pozwala ci robić w pracy rozwojowych rzeczy, nieodpowiedzialni koledzy frustrują Cię, a wkurzający sąsiad psuje nastrój?

Wolność wewnętrzna

2012_09_16 concentration camp smallNasza przeszłość, genetyka, oraz otaczające środowisko ma na nas niezaprzeczalny wpływ, ale żaden człowiek nie jest zdeterminowany przez wymienione czynniki. Steven Covey w “7 Nawykach Skutecznego Działania” powołuje się na życiorys Viktora Frankla, który przeżył wiele tragicznych momentów w obozie koncentracyjnym w czasie II Wojny Światowej. Przeżywając tragedie życiowe i warunkach całkowitego upodlenia, ten żydowski psychiatra odkrył w sobie pokłady wolności, której nikt nie mógł mu odebrać.

To my wybieramy

2012_09_16 domino incentive smallWłaśnie ten fakt, iż między bodźcem, który otrzymujemy, a naszą reakcją na niego, mamy obszar  wolnej woli, sprawia iż nic nas nie determinuje. To my wybieramy czy coś nas rani, lub upokarza. To my bardziej lub mniej świadomie dokonujemy wyborów w naszym życiu.

Zrzucanie odpowiedzialności

Business Man with Laptop over head - MadBardzo często jest jednak pokusa, by zrzucić z siebie odpowiedzialność za złe wybory. By powiedzieć, że to życie nas do tego zmusiło, albo inni nie pozwolili nam rozwinąć skrzydeł. Bo przecież trudno się przyznać do faktu, że sami się zgodziliśmy by pewne sytuacje zaistniały, że nie sprzeciwialiśmy się zbyt mocno, gdy sprawy szły nie po naszej myśli. Ja sama mam tendencję do zrzucania z siebie odpowiedzialności i zrzucania jej na dzieciństwo, oraz otaczające mnie środowisko. Owszem, to prawda że właśnie dzięki moim uwarunkowaniom niektóre aspekty mojego życia błyszczą. Prawdą jest również to, że są takie obszary, w których jest mi trudniej niż innym, dlatego, że tak a nie inaczej zostałam uwarunkowana.

Zawsze można zacząć zmiany

2012_09_16 changeTeraz jednak jest czas by powiedzieć sobie: “Dosyć! Mogę to wszystko zmienić!”. Owszem, być może zajmie mi to więcej czasu niż innym, a może nawet będzie mnie to więcej kosztować. Ale idąc krok po kroku mogę zajść o wiele dalej. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy uczestniczyłam w różnych warsztatach. Pozwoliły mi one na lepsze poznanie siebie i przyjrzenie się różnym obszarom mojego życia w których mogę wprowadzić zmiany. A to można zrobić zawsze –  bez względu na wiek. Niedawno kolega przysłał mi filmik z super zgrabną kobietą (a wiekowo starszą panią  po 70), która kilka lat wcześniej zaczęła regularnie ćwiczyć na siłowni i dzięki temu w ogóle nie wyglądała na swoje lata. Jeżeli wymierny efekt można osiągnąć zaczynając w życiu zmiany w wieku 70 lat to o ile większe one będą jeśli się to zrobi kilkadziesiąt lat wcześniej!

Życie nas nie determinuje

2012_09_06_Janek_Mela smallJeżeli uważasz że życie nas determinuje, przeczytaj wpis “Spotkanie z Jaśkiem Melą”. Ktoś kto nie ma ręki i nogi mógłby powiedzieć, że ma przewalone i siąść przed kościołem i żebrać. Jasiek zdobył biegun północny i południowy oraz prowadzi swoją fundację. Jest dowodem na to, że nawet tragiczne wydarzenia nie muszą sprawić, że życie jest tragedią. Wręcz przeciwnie mogą zmotywować do walki o życie pełnią życia.

A czy w Twoim życiu są jakieś obszary, w których Ci nie wychodzi, lecz wolisz twierdzić, iż to wina rodziny, pracodawcy, polityków, twojej przeszłości, warunków ekonomicznych, lub innych czynników niezależnych od Ciebie?

3 thoughts on “Determinizm a unikanie odpowiedzialności

  1. Oj, tak – zrzucam odpowiedzialność na innych lub na jakieś czynniki zewnętrzne. Wielu przyczyn dopatruję się w dzieciństwie i w postawie moich rodziców. Później przywołuję się jednak do porządku i myślę sobie, że przecież każdy jest kowalem własnego losu, dokonujemy w życiu wolnych wyborów itp. Pomimo tego skłaniam się ku myśli, że te „wolne” wybory są jednak czymś zniewolone, jakimiś czynnikami wewnętrznymi. Naprawdę jesteśmy wszyscy produktami naszych domów rodzinnych i wiele z naszych wyborów, niby wolnych, podyktowanych jest tym, w co zostaliśmy wyposażeni. Bo dlaczego jedni w takiej samej sytuacji dokonują takiego wyboru, a drudzy innego? Dlaczego jeden człowiek po stracie nogi i ręki zdobywa Biegun Pn. i Pd., a inny (mam takiego znajomego), z powodu utraty widzenia w jednym tylko oku, załamuje się i uważa, że do niczego się już nie nadaje? Bo pierwszy z nich otrzymał zapewne wcześniej, w dzieciństwie, poczucie własnej wartości, wiarę we własne możliwości, odporność i siłę psychiczną, a drugi nie. I to nie o to chodzi, że on nie chce się podnieść. On po prostu nie ma siły, bo nie znajduje w sobie niczego, co by go podźwignęło.
    Ja u siebie widzę duży wpływ mojego dzieciństwa i tego, jak byłam kształtowana. Widzę i te dobre wpływy (i naprawdę je doceniam), i te, które w czymś tam mi przeszkadzają. W przypadku tych drugich już nie chodzi o to, żeby zrzucić całą winę za pewne moje cechy na rodziców (zwłaszcza, że działali w dobrej wierze) i zdjąć odpowiedzialność z siebie, ale o to, aby zrozumieć bardziej siebie. Bo dopiero rozumiejąc źródło cech, które chcę zmienić, mogę do tego przystąpić. I wtedy będzie miało sens zdanie, które kiedyś bardzo mi się spodobało: „Nie zawsze od nas zależy, co nas w życiu spotyka, ale tylko od nas zależy, co z tym zrobimy.”

    • Zgadzam się że trzeba w dzieciństwie dostać „naładowane baterie”, które dają paliwo na całe późniejsze życie. Im większe im bardziej naładowane są te baterie tym łatwiej jest potem w życiu. Ja mam tak samo jak ty, że trochę zwalam na dzieciństwo. I widzę ile rzeczy mnie ogranicza i jak mogłoby to być inaczej gdyby w moim życiu było inaczej. Jednakże uważam że bez względu na błędy moich rodziców dostałam nawet niezłe baterie :), więc nie mam co narzekać. Tylko oczywiście zaczyna się chcieć narzekać gdy widzę jak coś co mi przychodzi z wielkim trudem innym przychodzi z łatwością. A ja pewnie jeszcze długo będę pracować nad tym by wyrównać do normy 🙂

      Pocieszam się jednak że jest parę aspektów w moim życiu które może są powyżej normy, więc ogólny bilans jest na plus 🙂

      • Naładowane baterie! Tego właśnie określenia mi zabrakło, kiedy pisałam poprzedni komentarz.
        Ja też muszę powiedzieć, że moi rodzice w bilansie ogólnym również wychodzą „na górkę” z plusami 🙂 Mogą więc spać spokojnie 🙂 Zwłaszcza, że zdaję sobie sprawę, że ich błędy wychowawcze nie wynikają, jak już pisałam, z ich złej woli, ale raczej z niewiedzy psychologicznej, jak również ze sposobu myślenia, który to oni otrzymali z kolei w spadku od swoich rodziców. Myśleli, że tak, jak postępują, jest dobrze i że tak trzeba. Trzydzieści parę lat temu psychologia nie była tak wszechobecna we wszystkich kolorowych magazynach i na każdym niemal kanale telewizyjnym, jak jest teraz. Nie chcę więc zrzucać winy na moich rodziców za jakieś moje cechy tylko po to, by ich oskarżyć i na tym koniec. Natomiast dobrze jest uświadomić sobie to, żeby wiedzieć, skąd pewne mechanizmy czy ograniczenia się w człowieku biorą. I potem już zabrać się samemu za naprawianie tego. A można dużo zdziałać! Osobiście widzę po sobie. Pod warunkiem, że się chce. No i oczywiście, że ma się te baterie!
        Jak piszesz, baterie masz. Zresztą widać, że masz zapał. Chęci i świadomość, co chcesz konkretnie zmienić i osiągnąć – również. Musi być więc dobrze! 🙂
        Moja „szlifierka” też jeszcze się nie zakończyła. Zresztą człowiek rozwija się przez całe życie. I chyba zawsze będzie coś do udoskonalenia. Ale to jest właśnie fajne.

Dodaj odpowiedź do Beata Anuluj pisanie odpowiedzi